wtorek, 30 grudnia 2014

Oda do pamięci

witam

Dwa "kanały" z rzędu to jeszcze nie koniec świata ale zawsze jakaś tam, kłopotliwa tendencja.na którą niestety reaguję zwykle zniechęceniem i wywieszaniem białej flagi. Tylko wczorajsze pieski gdzie na 11 granych wyścigów trafiłem 7 dały niewielką satysfakcję w postaci +20% inwestycji. Szoku nie było bo jedynie trzy gonitwy wycelowałem w punkt  (reszta to podpórki). Co by nie mówić, mała rzecz a cieszy. Wprawdzie w niewielkim stopniu ale jednak minimalizuje spore straty ze skoków narciarskich i z futbolistów Luton....
No tak, apatia która mi towarzyszy przy klawiaturze jest nieznośna. Chwilę przed 60-ką coś mi się wydaje, że wymyśliłem już wszystkie systemy, przerobiłem wszelkie stany uczuć i nic już w perspektywie nie ma prawa się wydarzyć. Tracę też powoli wiarę w szczęśliwe zbiegi okoliczności, że oto zacznę cyklicznie trafiać w Lotto czy kilkanaście razy po kolei uporam się z ruletką. To przytrafia się wyłącznie Prezydentom. Niestety.
Nieuchronna 60-ka nastraja mnie filozoficznie do cna. Coraz częściej zastanawiam się co czeka za nieprzeniknioną barierą życia i na czym to wszystko polega. Asumpt do takich rozważań dał mi kolejny sen kolorowy który swoimi wizjami upiększył mi ciemną, grudniową noc. Streszczenia dzisiaj wyjątkowo nie zamieszczę jako że, zafascynowała mnie sama idea zjawiska.
Zacznę od końca stwierdzeniem, że teraźniejszość praktycznie nie istnieje. Tu i teraz trwa zbyt ulotną mikrosekundę żeby rzecz była w jakikolwiek sposób wymierzalna. Cała istota natury to kwestia niewyobrażalnej wręcz pamięci gromadzonej na twardym dysku roboczo nazwanym mózgiem, kumulowania owego jestestwa na serwerach Ziemskiego Operatora i w bazie danych Wszechświata. Przecież nawet nie każda napisana już litera w tekście ale słowa i całe zdania które jeszcze nie powstały są przeszłością i jeno rejestracją wymyślonej przed chwilą konstrukcji.
Także śpiąc nie mamy na bieżąco świadomości w czym uczestniczymy. Dopiero po przebudzeniu odtwarzamy ledwie dostrzegalną kronikę halucynacji, ułudy a może właśnie zbiorowej, bo przecie zupełnie nieznanej pamięci.
Siedzę zatem przy lekko wysłużonej ale wciąż tylko wykorzystanej w 30% możliwości "Toshibie" i nieustannie wysyłamy bezprzewodowo w kosmiczną przestrzeń niezliczone ilości bitów. Na samym początku drogi Główny Inżynier Dusz wyposażył mnie w zwoje mózgowe a laptop dostał na wstępie swoją kartę RAM od zdolnego elektronika na wzór i podobieństwo. I tak rozwijamy się dzień po dniu utrwalając źdźbła wyrywkowej wiedzy i osobistych doświadczeń a ktoś, gdzieś i od początku świata przejmuje te dane na nieskończony w swej potędze router.
Może kiedyś, choćby ociupinę, zgłębię wielką tajemnicę i zrozumiem jaki los Pan Bóg przygotował mi w życiu po życiu.

cdn
pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz