piątek, 28 października 2011

Myśli spod Priessnitza

witam

Głaszcząc się po moim przeoranym szwem brzuszku :) zastanawiałem się dzisiaj nad sprawami które determinują kierunki działania, zarządzanie czasem i takie tam życiowe pierdoły.

Swoją drogą to głaskanie przynosi mi za każdym razem niebywałą przyjemność swoistym, delikatnym odrętwieniem i jakby uczuciem ulgi. Polubiłem to niedoceniane dotychczas miejsce i zwyczajnie mi się podoba.
Skoro już jestem przy chorobie to muszę wyjaśnić pewną nieścisłość. Pisałem swego czasu, że prowadzę z tym moim rakiem 2-0. Otóż w środowisku lekarzy onkologów ten wynik określa się teraz na 5-2 bo co by nie mówić na początku nie było tak całkiem wesoło.....

No tak, ciąg dalszy (o wyborze kierunków działania) jest obszerny a jestem dopiero w połowie pisania i nie wiem czy będzie mi się chciało to kończyć, zwłaszcza, że mamuśka już podaje pyszny obiad a ja stoję przed dziejowymi decyzjami dotyczącymi dzisiejszego Toto gola. Dyspozycji mam na 6*1X2 :) bo każdy ze wspólników ma inną koncepcję. Teraz tylko wybrać, wypełnić, wygrać. Łatwizna....

PiS: 22'30"
Radwańska przegrała w sposób przykry, chyba za bardzo uwierzyła w łatwe wygranie pierwszego seta.
A mogło być tak fajnie :)
Freiburg v Leverkuse 0-1 wszedł dopełniaczem na 25% kuponów. Nigdy nie wiadomo przed całością rozegranych spotkań czy to dobrze czy lepsze było założenie 01/2. Jutro dzień prawdy...
A teraz idę oglądać Bonda 007.
pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz