poniedziałek, 28 lipca 2014

Relacja z zielonego pola

witam


https://www.google.pl/search?q=tor+s%C5%82u%C5%BCewiec&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ei=2VHXU-umFaOw7Aaj54C4CA&ved=0CAcQ_AUoAg&biw=1280&bih=681

Pogoda była jak marzenie,.zarówno dla koni hasających po zielonej murawie jak i dla ludzi którzy dość tłumnie przybyli wczoraj na arabskie święto Derby 2014....
Pojawiłem się tam również, już na godzinę przed rozpoczęciem gonitw a przywitał mnie porozklejany afisz z ogłoszeniem. "Palenie na całym terenie TWK zabronione".
Niby sprawa mnie tak do końca nie dotyczy bo jak wiadomo delektuję się obecnie elektroniczną obsługą własnych płuc ale czasem, co muszę ze smutkiem przyznać, popalam jeszcze tradycyjnie. Tak więc, jak to sobie pospiesznie zanotowałem, manifestacyjna poprawność dotarła i tutaj. Do tej enklawy twardych ludzi i nierzadko ciemnych charakterów. Aczkolwiek ta demonstracja dobrego wychowania na siłę i w stylu europejskim nie jest wcale konsekwentna. Gorzała i piwo całymi hektolitrami leje się legalnym strumieniem z każdej strony i to nikomu już nie przeszkadza.
Nie jestem bywalcem na zagranicznych wyścigach ale kolega, który właśnie wrócił z USA opowiadał jak tam, na lokalnych torach, rządzą Latynosi i czuje się atmosferę jakby warszawskiej Pragi z czasów PRL. Nie inaczej jest podobno na greyhounds w Anglii...Do nich Europa z dyrektywami o prostowaniu bananów jeszcze nie dotarła.
Wracając do tych nieszczęsnych papierosów to zdaję sobie sprawę, że duża część kibiców jest zdecydowanie za wszelkimi restrykcjami i za nic sobie ma nałogowych pochłaniaczy dymu którzy przez sześć godzin męczą się ze swoją przypadłością nie mogąc racjonalnie myśleć. Jasna sprawa, zawody sportowe i tak ma być. Tyle, że wszelkim mentorom proponuję dalsze zajazdy. Zakaz palenia na całej trasie Tour de France.....
Tak więc na torze pojawiłem się na godzinę przed terminem. Przeszedłem teren wzdłuż i wszerz i oczywiście dostrzegam nieco kosmetycznych zmian ale póki co bez szaleństw. Środkowa trybuna odpacykowana w dość kiepskim standardzie ale co ważne, już czynna. Przyzwoite za to pięterka na głównej.
Przeglądając stare kąty spotykałem  wielu znajomych z "pewnymi typami" i choć nie zjawiłem się na Służewcu myśląc o finansowych fruktach a jedynie żeby pokazać że jeszcze żyję, to program zapełniał mi się propozycjami nie do odrzucenia.
W gonitwie pierwszej dostałem trzy konie a sam wymyśliłem sobie jednego fuksa. Zagrałem trójkę czyli trzy pierwsze na celowniku a tę moją chabetę umieściłem tylko na miejscu trzecim. Pożałowałem 12 złotych :) a dzień miałbym nieźle ustawiony na samym wstępie, ponieważ ten mój był drugi i za zakład płacili 341/1.....(684,20 zł za podstawową stawkę 2 zł)
No nic, lepiej poszło w gonitwie 2.
Zagrałem cztery porządki (dwa pierwsze na celowniku) i trafiłem wypłatę 28/1, - ergo już nie mogłem dnia przegrać...., tym bardziej że przyjąłem też ładną tryplę na spółkę z powracającym z USA i jeszcze jakieś pośrednie drobiazgi w międzyczasie.
Summa Summarum, z niedzielnej eskapady mam same miłe wspomnienia. I tylko, choć mentalnie czuję jeszcze 20 letnią moc to fizycznie jest gorzej. Łydki nie dały rady i 7 godzin bez przerwy na nogach do dzisiaj powoduje skurcze. O kurcze...

cdn
pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz