piątek, 27 października 2023

Wielka księga przepowiedni

 witam

Piszę to, jak co dzień mając na widoku kilka fartownych gadżetów którymi upstrzyłem solidne biurko a w najbliższej perspektywie stojące frontem dwa albumowe wydania ksiąg. Tytułowa księga przepowiedni Nostradamusa i Dłonie pełne światła. Kiedyś, a było to dość dawno temu, odczułem w nich jakąś korelację i tak już zostało. Słynnego autora proroctw nawet próbowałem małpować i popełniłem kilka własnych "centurii", dla jaj.

Bezgwiezdną nocą przyszła pokusa
wcielić się w rolę Nostradamusa.
Spiżowy trójnóg wyciągam z kąta
by na nim wprawnie zwidy rozplatać
zwalniając duszę od wszelkiej troski
i wchodząc w ciszy w ów płomień Boski
który pozwala wieszczyć co wieszczę.
Pierwszą Centurię dzisiaj zamieszczę.

I tak dalej i dalej...
Dawno tego nie czytałem ale muszę przyznać, że przyszły czasy na łatwe proroctwa. Brak węgla w zimie i mróz w chałupie, chleb po 30zł, dwa lub trzy razy większe rachunki za prąd, totalna cenzura i ogólna bieda zeszytowa, obawa o życie w dzielnicach nielegalnych migrantów a w niedalekiej przyszłości waluta Euro i pozbawienie się suwerenności na niemieckie życzenie. Swego czasu dziennik a nawet listy do panienek pisałem wiązaną mową tak więc może by, jak czas pozwoli, odnowić stary nawyk. Kwestia czy klasycznie czy 13-to zgłoskowcem jak moja wersja Pana Tadeusza którą spuściłem po kilkunastu kartkach. Miałem ważniejsze rzeczy do roboty.

O zimo, znów cię widzi na wskroś moja dusza,
pamiętna zimo, minus 40 Celsjusza.
Spowita nocnym szronem, pachnąca spaliną
kiedy w centrum Warszawy aut potoki płyną,
i gdy rankiem do sklepu pijak się przemyka
a stróż opatulony zgarnia śnieg z chodnika.

Właśnie przed kamienicą staje czarna Wołga,
Tadeusz wypadł z wozu, do bramy się czołga
przy zaspie którą właśnie stróż usypał z trudem
łącząc puch śnieżnej bieli wespół z miejskim brudem.
Przez tę zaspę taranem brnie Tadeusz dziarsko
jak Chan porwawszy z Krymu swą ordę tatarską
z krzykiem, do boju wiara, w górę wznosząc ramię
członki całkiem bezwładne przemieszcza ku bramie.
Lecz, że zapał ostyga, więc o pomoc prosi.
Widać, wraca z pijackiej libacji od Zosi…

Listów do panienek nie będę ujawniał 😀 ale jeden, 50 lat temu, do Poznania, związany był z opisem fotografii (Jej fotografii) i kończył się tak:

..Noc puka do okien
i oczy zamykam
wpatrzone na Ciebie od rana.
Całuję raz jeszcze,
z tęsknotą zasypiam.
Dobranoc, do jutra kochana.

O hazardzie cicho sza. Idzie nieźle więc nie będę zapeszał.
Jeden syf się przytrafił w 94 minucie. Był na dwóch z dziesięciu kuponów. Trudno, przeżyję..
https://www.livescore.in/pl/mecz/rFldkuqE/#/szczegoly-meczu

cdn
pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz