czwartek, 26 października 2023

Modelka

 witam

Do ostatniej chwili miałem nadzieję, że zasieję popłoch u bukmachera kiedy kilka kuponów z 14-toma zdarzeniami zaczynało się od stosunku 4/0 i 5/1 trafionych do nietrafionych remisów. Dwa kolejne, nocne mecze obserwowałem na live i w obu potrzebowałem jednej, wyrównującej bramki ze strony drużyny która atakowała mając o wiele lepsze statystyki. Gola nie było i teraz wszystko w nogach graczy Aston Villa żeby co najmniej lekko wygrać. 
Ale to mnie nie uszczęśliwi. 35,38% uzysku niby daje zwycięstwo ale jak pokazały ostatnie dni rozporządzać nim nie ma jak i z kim. No, chyba że konkurenci sami się wzajemnie wykluczą.

Od kilku dni zmieniam nieco charakter bloga ale nowa formuła albo się wyczerpie albo ja się do niej zniechęcę. Dzisiaj zacznę "politykę miłości" którą żyje przecież całe nasze społeczeństwo od partyjnej wierchuszki poczynając. A ja uczuciowego chłamu posiadam aż w nadmiarze.

W roku 1977 miałem 22 lata i pewnego pięknego poranka obudziłem się na porządnym kacu. Było to pokłosie nocnej wizyty kilku statystek z jednego z warszawskich teatrów które wpadały do mnie dość często właśnie o tej porze. Nocne wizyty, ponieważ ostatni spektakl kończył się po 22'00", sklepy były w zasadzie zamknięte a u mnie zawsze było czym gardło przepłukać.
Nie, nie. Nic z tych rzeczy o których niejeden by sobie pomyślał. Tylko może z jedną czy dwoma miewałem jakiś bliższy kontakt. Reszta panienek miała się niestety bardziej ku sobie co po kilku kieliszkach nawet sprawdziłem empirycznie. Otóż wszedłem do łazienki gdzie w wannie pluskały się dwa okazy kobiecości z grupy upodobań córy Safony i tego żywiołowego pisku dezaprobaty nie umiem zapomnieć do dzisiaj.
OK, tak więc obudziłem się z kacem, umieściłem jeden "modelowy" egzemplarz na stole i popuszczając wodze fantazji postanowiłem opisać to cudeńko własnymi słowami. Tak to leciało...


Ujrzałem ciebie w knajpie przy plaży.
Na zewnątrz upał, trzydzieści w cieniu.
Byłaś piękniejsza niżbym wymarzył.
(co widać było po przyrodzeniu).

Zewsząd ogniste ócz błędnych błyski,
tatuowanych muskułów drganie,
i przyprószone zarostem pyski.
Pełne napięcia, oczekiwanie.

Ty stałaś zimna w najbliższym rzędzie,
jak gdyby lekko potem zroszona.
Czekając kornie kto cię zdobędzie
i słodki wyrok w szynku wykona.

W kibić twej szyjki wzrok wbiwszy mętny
snułem w umyśle wizje, marzenia
i pomysł śmiały, rzekłby ktoś wstrętny.
Wtopić się dziko w otchłań spełnienia.

Do twego źródła wargi przycisnąć,
nozdrza nasycić w miłosnych woniach,
ambrozji zdrojem tak się zachłysnąć
aż błogą ulgę poczuję w skroniach.

Piekło w idyllę zamienić umiesz
ostatnią kroplą co zwolna spływa.
Ja cię rozumiem, ty mnie rozumiesz.
Moja najdroższa...
Butelko Piwa
😀

cdn
pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz