sobota, 3 marca 2012

Jak zostałem "kasiarzem"

witam

Ale miałem wczoraj przygodę :)
Klientka z czasów kiedy prowadziłem firmę zadzwoniła z prośbą, żebym wytłumaczył jej takie różne duperele dotyczące granic jej nieruchomości i możliwości podziału. Ponieważ całą dokumentację miałem w starym neseserze zamykanym szyfrem (nie żeby to było coś tajnego, po prostu tak się złożyło) to w trakcie rozmowy zacząłem przy tych kółeczkach z liczbami coś gmerać i oczywiście masywna walizka była już nie do otwarcia.
Parę godzin kręciłem tymi metalowymi pokrętłami i szyfru nie znalazłem
Podczas tej "ciężkiej pracy" nie raz przychodził mi na myśl profesjonalizm pana Kwinto i zdałem sobie sprawę, że kasiarstwo :) to trudny fach. W każdym razie w końcu załatwiłem neseser "na rympał" i po całej przygodzie pozostał mi rozpieprzony sprzęt i bolące od tego kręcenia, opuszki palców.
Morał mam z tego taki, że w ewentualnych poszukiwaniach pracy dla osobników 50+, ofertę włamywacza odrzucę z pewnością.
To tak na początek, tytułem wstępu. Trzeba się zabierać za typy.

PiS: 13'55"
I znowu ta potworna sobota.
Dla mnie to jakiś dramat jak trzeba robić tyle rzeczy na raz i w końcu człowiek się poddaje, opuszcza ręce i już nie robi nic. Zwłaszcza jak w TV i na kompie idą transmisje sportowe które rónież chciałoby się obejrzeć.
Ta sprawa jest znana od wielu lat. U mnie conajmniej od chwili kiedy powstał nick "hpc" który miał być w założeniu zalążkiem firmy a w którym "h.." to był na pewno hazard.
Były to czasy w których co nie zabronione to dozwolone i tak traktowało się w urzędach wszelkie nowo wymyślone przedsięwzięcia.
Firma finalnie nie powstała :) a szkoda, bo do dzisiaj buki byłyby już skrojone dokumentnie.
Tak więc skupiłem się wyłącznie na wytypowaniu zestawu "LA" bo ktoś to wreszcie trafić musi, w przelocie wysłałem tanie lotto, zaliczyłem kilka transmisji sportowych, powydrukowywałem te wszystkie azjany i czasu na zmontowanie kuponów już nie zostało prawie wcale. A cóż mówić o biathlonie i ewentualnych skokach.
No nic, trudno. Trzeba się zacząć lepiej organizować.
W punkcie usłyszałem dzisiaj rewolucyjną teorię jakoby wytypowane kursy ponad 2,00 częściej wchodziły niż te 1,50. Zwykle staram się nie dyskutować na temat takich rewelacji ale kiedy słyszę to od osób poważnych to opadają mi ręce. Niby nie mój cyrk, nie moje małpy.

pozdrawiam

13 komentarzy:

  1. Witaj, dorzucisz mi "reklame" na swoim blogu (oczywiscie wymiana linków)

    marko-typy.blogspot.com

    Zapraszam , darmowe typy , przemyslenia i nie tylko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. cześć, dodałem Twój adres w stronach typerskich
    pzdr

    OdpowiedzUsuń
  3. No to 1,50 mnie powiozło (Grimsby) - a pisałem, że nie czuję jakoś tego teamu :(

    u_efa

    OdpowiedzUsuń
  4. akurat na tym kuponie z bloga miałem, ale na szczęście nie wszędzie. Trzeba było się Ciebie posłuchać i wogóle to wypieprzyć
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. tym razem Ipswich, Luton handi, Wrexham + ... Grimsby =/
    trochę brak szczęścia, znowu remis u siebie, jak poprzednio Oxford bodajże.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten Oxford mnie załamał. W tygodniu nie pchnął słabiutkiego i przesianego absencjami Macclesfield a teraz puknął Swindon w local derby grając od prawie początku meczu w 10-kę. To sie mozna tylko pochlastać :)
    Grimsby, no cóż - leszcze
    pzdr

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć Paweł :)
    Wracając do tego co pisałeś o rozpisach w poprzednim poście, rozumiem że grasz dość dużymi stawkami o ile nie podbijesz tego pewniakami, co w przypadku serii gdy kompletnie nic nie wchodzi? Testowanie niskimi stawkami jest raczej bez sensu... jak sobie radzić z długą złą passą i jak ją przetrwać?
    pozdrawiam
    szachista

    OdpowiedzUsuń
  8. cześć szachista
    Wysokość stawek to rzecz bardzo względna i w zasadzie mniej istotna.
    Dla jednych gram grubo dla innych moje stawki sa śmiesznie niskie. Sam wiem, że kiedyś grałem grubiej ale kiedyś nasi naziemni robili kolosalne błędy lub po prostu mieli gorszych i bardziej samodzielnych oddsmakerów.
    Tak więc stawka się nie liczy, liczy się uzyskany procent zysku z zagrania i to nie pojedynczego kuponu ale suma zagrań z całego dnia.
    A te rozpisowe kupony maja to do siebie, że można się trochę pobawić za stosunkowo niewielkie sumy z mozliwością trafienia naprawdę ogromnych przebitek. Piszę za niewielką sumę ponieważ jak na pewno wiesz takie 4/9 mozesz zagrać w sumie za 10zł a pewnie może i za mniej.

    OdpowiedzUsuń
  9. Co można radzić jeśli nie idzie to ja nie wiem. Jak mi nie idzie na torze wyścigowym a jest powiedzmy 10 gonitw to choć jestem pasjonatem wyścigowym zamykam się po trzeciej z rzędu porażce. Z koniem nie ma się co kopać. Jutro też jest dzień.
    A w sporcie, skrócić rozpisy z 6/9 na 4/9 (przykład) może grać bez pewniaków i nie odgrywać się za wszelką cenę wchodząc w rzeczy bardzo ryzykowne.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. no wiesz... nigdy nie wiadomo co jest ryzykowne, bywa że na luzie wchodzą kursy grubo ponad 2 a nie wchodzą w okolicach 1,5 :) nie wiem jakie są Twoje obserwacje ale kiedyś jak obserwowałem kursy i procent trafionych to był taki rok że kursy z przedziału 1,7 do 1,8 wchodziły w 80% a czasami nawet były miesiące że procent ten wzrastał do 90 i to był dobry rok, do dziś tworzę ze 2 kupony na dzień z kursami z tego przedziału... oczywiście to mógł być przypadek :) ale każdy sposób jest dobry jeżeli przynosi zyski :)))))
    szachista

    OdpowiedzUsuń
  11. To jest szachista tylko takie złudzenie. Po prostu kursów w okolicach 2,00 jest znacznie więcej na polu tych po 1,60/1,70
    Eksperymentalnie wypisz sobie 10 tych z kursami 1,60-1,70 i 10 tych z kursami 2,00. Tylko nie, że o jakims meczu pomyślałeś bo myśli się o stu różnych, tylko napisz na kartce 10 tych i 10 tych.
    W dystansie się przekonasz.
    pzdr

    OdpowiedzUsuń
  12. a tak jeszcze na marginesie, na przełomie roku jeden znajomy miał kupon na którym do wygrania było coś około 4 tysiaków i w założonym terminie nie odbył się jeden mecz z kursem chyba 1,15 przekładali go kilka razy, każdy normalny skontrowałby bo nawet x2 w takich przypadkach daje duży kurs i zagrał za dużą stawkę żeby procent zwrotu był słuszny ale on przeczekał i co się okazało? przegrali 0-1 samo życie
    szachista

    OdpowiedzUsuń
  13. to prawda dlatego powiedziałem że to był fart... do dziś u_efa pamięta jedną serię z tamtego okresu jak w ciągu kilku dni skaleczyłem buków na kilka tysiaków :)
    szachista

    OdpowiedzUsuń