witam
Nie chciałbym zabrnąć w ślepą uliczkę zatem bardzo pobieżnie opisze kilka kwestii z których każda zasługuje na opasłe tomy opracowań.
Demografia jak wiadomo to nauka zajmująca się powstawaniem, życiem i przemijaniem społeczności ludzkiej. I już na samym początku, jako aksjomat, trzeba sobie powiedzieć, że adamowe plemię nie wymrze tak łatwo. W czasach kiedy z miesiąca na miesiąc ginie bezpowrotnie tysiące znanych i nieznanych gatunków zwierząt, roślin i rozmaitych stworzeń, człowiek rozmnożył się monstrualnie. No bo gdy się urodziłem w roku 1955 na świecie było nas 2,755 miliarda by po 68 latach trwania na tym łez padole osiągnąć 7,500 mld (rok 2022). Na AD2050 zaplanowanych jest nas 9 miliardów i z jednej strony jest się czym przejmować a z drugiej nie.
Obawiać się może zwłaszcza Europa. Tu przyrost naturalny jest bardzo niski i przez opisane powyżej 68 lat populacja zwiększyła się z 575 mln do 705 mln a ma być coraz gorzej. Znaczy to tylko tyle, że jak zauważył Żeromski ponad sto lat temu, "rozdziobią nas kruki i wrony". Podbiją, zedrą ostatnią koszulę i unicestwią. Na własne życzenie i często własnymi rękoma.
Strajk rozpłodowy naszych celebrytek wiele nie zmieni ale do samozagłady doda jakąś niewielka cegiełkę.
Panie obraziły się, że oto one dużo nie piją. Może to i fakt ale w moich młodych czasach chlało się po równo. Zażartuję, że pewnie cywilizacja zachodu, dobrobyt i wszechobecna demokracja zmieniła priorytety i teraz budząc się rano z koleżanką bez makijażu już nie sięga się automatycznie po kieliszek a i ona patrząc zaspana w lustro nie czuje potrzeby żeby odbity wizerunek naprawić czymś mocniejszym.
Tak czy siak z przyczyn naturalnych i z tych, że paniom się nie chce, nie wyginiemy na pewno.
Zabić nas może wirus, bakteria czy podobne ustrojstwo.
Gdyby człowiek okiełznał czas co w przyszłości może się zdarzyć...., na razie skończę.
cdn
pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz