piątek, 7 grudnia 2018

Żywot świra

witam

Tytuł dzisiejszego odcinka nawiązuje oczywiście do filmu Koterskiego z roku 2002 i losów Adasia Miauczyńskiego, które są wypisz-wymaluj esencją mojej ziemskiej wędrówki. Obrazy przedstawione tam przerysowaną kreską w całej rozciągłości pokazują całe spektrum przywar, przesądów, ułomności ale czasem także istotnych osiągnięć w w gruncie rzeczy samotnym bycie na własne życzenie. Gdyby reżyser podpiął jeszcze pod bohatera element hazardu to można by mówić o lustrzanym odbiciu.
Oglądając ten film po raz któryś zdałem sobie jednak sprawę, że to nie ja jestem świrem tylko oszalał  świat dookoła. I że tak faktycznie, otaczające nas uniwersum pod wpływem lewackiej nowomowy i nowo-myśli coraz to bardziej spycha jednostki w swoistą nicość.
Wspomniałem coś o hazardzie ale w sumie co tam ze mnie za hazardzista. Bawię się w puszczanie kuponów i tak naprawdę bardziej zależy mi na odnalezienie naukowego klucza zwycięstwa którego nigdy nie odnajdę niż na zarabianiu "sałaty". Na dowód tego powołam fakt, że w grudniu jeszcze nic nie zagrałem choć przecież grania się nie wyrzekłem...
Prawdziwy hazardzista rzuciłby wszystko i jechał na Służewiec. Tam odnosiłem największe i stale powtarzalne sukcesy z których do dzisiaj została już tylko sterta zaświadczeń do Urzędu Skarbowego. Całego worka szmalu. Albo pobiegłbym do kasyna gdzie stawiając na powtarzalną jak w szwajcarskim zegarku rozpiętość sektorów wyrzucanych przez niektórych krupierów serwowałbym siedem kolejnych numerków z preferencją trzech środkowych. Ale wcale mnie to nie rusza. Nie chce mi się po prostu. To wszystko kosztuje zbyt wiele czasu.
Można by powiedzieć, że sam się oszukuję. Być może, ale podobnie było z gorzałą. Jeden pstryk i z nieźle zapowiadającego się pijaka :) - stałem się praktycznie totalnym abstynentem.
Na razie koniec, później postaram się powyższe porządnie zredagować, poprawić błędy merytoryczne i ortograficzne, itd itp...

cdn
pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz