witam
Miałem zamiar skarcić Igę Świątek, że mecz z Amerykanką Collins do stanu 1-4 (15-40) w trzecim secie zagrała bezmyślnie, że nie miała planu "B" i uparła się, żeby udowodnić za wszelka cenę swoją wyższość w atomowych wymianach. To było trudno oglądać i nawet mój brat przy tym wielce niekorzystnym wyniku wyłączył telewizor. Ja, nie mając nadziei na sukces masochistycznie postanowiłem dotrwać do końca i dobrze.
Pięć gemów z rzędu wygrane przez naszą tenisistkę i w zasadzie bezapelacyjność ich zdobycia wynagrodziło mi z nawiązką uczucie bólu jaki mnie przeszywał po każdym przestrzelonym returnie okresu niemocy.
Tak więc miałem zamiar skarcić Igę ale tego nie zrobię. AO, pierwsza lewa Wielkiego Szlema, znowu okazała się potwornym horrorem dla wielu faworytek. Po zimowej przerwie każda z przeciwniczek jest nieprawdopodobnie zmobilizowana całe serce zostawiając na korcie. Porażka Rybakiny z Blinkową 20-22 w super dogrywce 3 seta dała mi to jasno do zrozumienia.
cdn
pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz