witam
Tytuł odcinka jest nieco mylący choć w istocie kończący się dzisiaj tydzień potraktowałem hazardowo nieco grubiej niż zwykle. Porażka wynika z faktu, że oto ubzdurałem sobie koncepcję w której to STS spłaci za mnie lwią część pewnego wymagalnego podatku. Plan był dobry, realizacja względnie prawidłowa i tylko wykonawcy projektu nie stanęli na wysokości zadania. Skrzywdził mnie głównie jeden "wąsaty pajac" jeden "oślepły strzelec" i kilku "okulałych napastników". Nic to, świat się nie zawalił a Ziemia kręci się po staremu.
Bardziej niż powyższe martwi mnie w tej chwili koń trojański który zagnieździł mi się w systemie i jak na razie nie bierze go żaden antywirus. Zawsze twierdziłem, że konie to potęga...:)
Nomen omen, gdybym tak w nocy siedział sobie z cygarem i przy piwku w hrabstwie Doña Ana w Nowym Meksyku (USA) na torze w Sunland Park, nieuchronne podatki nie byłyby problemem. Tam, imho najlepszy dżokej na polu łatwo ograł stawkę na koniu za 10/1 będąc w moich oczach zdecydowanym faworytem. Ale spoko, zniosą niedługo wizy...:) - i jeszcze im pokażę.....
cdn
pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz