witam
Musiałem być potwornie zmęczony lub martwy, nie puszczając notki w sobotę. Po literkach wbijanych dzisiaj w klawiaturę wychodzi na to, że póki co zaszła pierwsza okoliczność. I w sumie wyszło pozytywnie bo zupełnie nie ma się czym chwalić.
Rano trafiłem wszystko. Skoki narciarskie kobiet (3 pozycje), biatlon (2) a potem zaczęła się piłka...
Chciałem nawet napisać obesrana piłka ale przecież może tylko dla mnie. "Poważna ekipa" która ustala wyniki i handluje pewniakami to już nie przypuszczenie ale mocne przekonanie i "ONI" nie narzekają...
Ok, późno już, nie będę się rozpisywał.
Pierwsze kupony zapuściłem następująco:
Dzhyma v Guzik 1 1,40 (miejsca 7/22)
Dorin Habert v Bescond 1 1,20 (miejsca 15/13)
Vogt v Vtic 1 1,40 (miejsca 12/13)
Pinkelnig v Lundby 1 1,70 (miejsca 6/8)
Vitkova v Dahlmeier 1 1,80 (miejsca 11/3)
Result 14'10"
No i po zawodach...
Dorin prowadziła z przeciwniczką o wiorstę i nagle na trzecim strzelaniu uaktywnił się mój skądinąd ulubiony komentator Eurosport, który Francuzkę pochwalił za wyjątkową celność oka. W tym właśnie (jak to często bywa) przełomowym momencie, niewątpliwie speszona zawodniczka spałowała trzy razy z rzędu....
Z Vitkovą był inny ciekawy problem. Prawdopodobnie nie miała do czego strzelać (coś było nie tak z tarczami) i stała w blokach przez półtorej minuty machając przyjaźnie do sędziów....
Jej wynik w jakiś sposób próbowano naprawić przy zielonym stoliku ale jak naprawić coś czego przywrócić się nie da.....
cdn
pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz