czwartek, 22 listopada 2012

Summary

witam

No i prawie się stało. Przez dni dekadę przepuściłem ten kupon z początku ubiegłego tygodnia w małych, głupich gierkach. Niby łatwo przyszło, łatwo poszło ale przecież nie tak miało być :)
Tak bardzo się starałem jak śpiewały Czerwone Gitary a tu dzień w dzień ktoś mi żaby wkładał do piórnika.
Nawet coś tak odjazdowego jak lotto wbiło mi szpilę bo oczywiście kiedy nie zagrałem (we wtorek) z powodu zbyt niskiej dla mnie kumulacji, takiej na waciki jakby to określiła Rysia Siarzewska, to wylosowali znane z tego bloga 1-30. Reszta cyfr też jakby znajoma na tyle, że nie zamierzam sprawdzać systemu czy czasem nie występowały w jednym rozpisie.

Ale ja tu o pierdołach a rzeczy naprawdę ważne dzieją się w Brukseli. I nie żebym sobie kpił.
Nie jestem zwolennikiem tego rządu i jak pewnie wiadomo jednego po drugim najchętniej bym zdymisjonował i w miarę zasług karał od publicznej chłosty wzwyż, ale na szczycie UE decydują się sprawy dla nas na tyle doniosłe, że choćby na ten jeden dzień odpuszczę sobie animozje.
Ja nie wiem tak naprawdę czy to już wszystko nie jest rozstrzygnięte wcześniej a tam na tych ich kolacyjkach, w tych nieformalnych gierkach i w końcu na oficjalnym spotkaniu nie robią ludziom wody z mózgu. Chyba jednak do końca nie. I ja nie wiem czy ci nasi umieją w ogóle negocjować.
Z Rosją w kilku sprawach zupełnie nie umieli na przykład.
Ale z Niemcami może być łatwiej. Mnie się z zasady udawało. Pamiętam takie słynne rokowania w 1991 roku kiedy latem Gorbaczow przebywał na wakacjach na Krymie, Jelcyn walczył w Moskwie z puczem Janajewa, a mi w tym czasie przerażeni zachodni sąsiedzi chcieli zerwać ustalone już niemal kontrakty i chyłkiem wymknąć się z hotelu :)
Wejdą nie wejdą – to było wtedy pytanie bardzo serio. I moi nie wyszli choć rozpadł się przecież ZSRR
I nawet nie potrzebowałem stosować słynnego chwytu z płaczem pani Basi....
Reasumując, oby nam się w Brukseli udało wyrwać jak najwięcej i oby to nie był tylko zakamuflowany sukces propagandowy. Tego im i nam życzę.

Wracając do hazardowej bieżączki.
Nie jest łatwo i tak naprawdę to nie wiem w co uderzyć. Różnice kursowe zbyt często zawodzą a kosztują najwięcej, rozpisy na ogół nieszczęśliwie dopieszczone a Anglia gra jak chce i po każdej kolejce zmienia się percepcja w interpretacji zdarzeń. Tym niemniej to właśnie Anglia ma być najbliższym celem. Już nie raz w przeszłości wchodził piękny komplecik na kuponach więc konsekwentnie trzeba na to czekać. Choćby do najbliższej soboty.

pozdrawiam

1 komentarz:

  1. Witam i podzielam Twoje zdanie, że dzieją się w Belgi sprawy nas dotyczące i też chciałbym żeby "nasi" wydarli jak najwięcej, ale nie chce mi się w to wierzyć aby zachodnie potęgi ustąpiły, niby Francuzi w rolnictwie się z nami zgadzają ( ale pewnie dlatego, że sami gospodarkę na rolnictwie opierają), bo Brytyjczycy i Holendrzy gdzie ziem uprawnych jest o wiele mniej już po naszej stronie nie stoją. Ogólnie mówiąc każdy ciągnie w swoją stronę. Sam prywatnie jestem zwolennikiem i gorącym kibicem wydobywania GAZU ŁUPKOWEGO, aby odciąć pępowinę Kremla, jeżeli to nie wypali to może rurociąg z Turcji lub Norwegii. Wracając do naszego GAZU ŁUPKOWEGO moja zachowawczość podpowiada mi,żeby nie było też tak że owy gaz, nasz gaz wydobywać będą Amerykanie( Ci sami którzy "ostawili naszą gospodarkę na nogi umowami OWSETOWYMI")i następnie będą nam go sprzedawać. No i znalazł się śmiałek który sprawy chciał wziąć w swoje ręce niejaki Brunon G. ale za wczasu go zamkneli. Pozdrawiam Borys

    OdpowiedzUsuń