sobota, 17 lipca 2010

James Dean

witam

Źle się dzieje w państwie duńskim...
Dwie kolejne porażki (choć niewielkie) w "le tour" wymagają już osobnego felietonu. I znalezienia winnego.
Z tym ostatnim sprawa jest prosta. Winna jest Platforma :)
A co z tytułowym Deanem? Niedaleko pada Julian od jabłoni. Takie miałem skojarzenia jeszcze przed zagraniem nietrafionej pary. Zwolniony ze smyczy przez wycofanie się Farrara "Buntownik bez powodu" w swoim wyścigu ku przepaści.
Ale to pamiętają tylko staruchy (moherowe?) lub kinomani. Jak się okazało nie zawsze wyciągają wnioski.

pozdrawiam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz