sobota, 16 grudnia 2023

Starocie wiecznie żywe

 witam

Wygrzebałem kolejny kajet sprzed lat i coś co mnie kiedyś doprowadzało do szewskiej pasji a co jest pewnie aktualne po wsze czasy wyraziłem dosadnym językiem. Opisuję kolaboranckie postawy moich znajomych we wczesnych latach 90-tych, kiedy po wyborach ludzie bez kręgosłupa moralnego rozpierzchli się na różne polityczne kierunki których "Solidarność" nie tolerowała. To dotyczyło też wielu wydawałoby się sprawdzonych redaktorów, celebrytów i przedstawicieli wyższej warstwy społecznej. W roku 2006/2007 kiedy wiersz powstał miałem podobne odczucia.

Sam już nie wiem kto pierwszy, Orwell czy Piłsudski
napiętnował przed laty pewien defekt ludzki.
Z ich słów jedno wynika. W swojskim bydłostanie
raz się skurwisz i kurwą na zawsze zostaniesz.

Wciąż przechodzą ochoczo swoi w szranki wroga
modląc się jak najęci do nowego Boga.
I machają ogonkiem gdy z obłudną miną
przyszło szczekać im w chórze z rządzącą drużyną.

Będą służyć jak kundle kość przynosząc w pysku
tym co się okopali jak w starym zamczysku.
Przesiąkniętym zgnilizną, wspartym bandą trolli,
wierzącym, że ich nigdy nikt nie wypierdoli.

Tak marzą trwać fałszywcy z tyranem pospołu
dopóki ktoś silniejszy nie wywróci stołu.
A wtedy się ponownie wypełni maksyma
i kolejnych naiwnych barachło wydyma.

Jak istnieć w takim świecie kiedy polityka
sprawia, że w pewnych kręgach uczciwość zanika.
Badam kilka przypadków myśląc o Darwinie.
Czy potrafiłby z małpy, ludzką stworzyć świnię ?

cdn
pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz