witam
Podobno prawdziwy hazardzista przeżywa swoisty orgazm stawiając wszystko na jedną kartę w zdarzenie które przecież nigdy nie jest przesądzone. Wobec powyższego jestem tylko skromnym rzemieślnikiem który do sytuacji ostatecznych za żadne skarby świata nie doprowadził ani w przyszłości nie doprowadzi. Tej zasady trzymam się od pół wieku wiedząc, że ani ja, ani właściwie nikt nie może być pewny niczego aż do przysłowiowego przejścia przez rzekę w "teksańskim klinczu" co w zarysie pokazują filmy "Wielki Szu" "Sztos" czy "Kasyno". W każdym sporcie istnieje haczyk który w jednej chwili może pozbawić gracza złudzeń i strącić z nieba do piekła. Kontuzje, falstarty, sprzedane zawody, pomyłki sędziowskie albo nos/łeb/szyja w wyścigach koni czy psów to dla jednych dramat a dla drugich liczenie godziwych zysków. Zatem reasumując, jednak trzeba mieć szczęście to po pierwsze.
Ale najważniejszym jest i tego jestem pewien właściwe, poprawne i odpowiedzialne zarządzanie kasą, dobór optymalnych systemów i stawek które miesiąc do miesiąca pozwalają liczyć na ewentualny, stały zysk stosowny do indywidualnych potrzeb. O przebojowym milionie za złotówkę myślmy jedynie w losowaniach "Lotto".
Adrian Meronk pierwszą rundę na US Open zagrał poprawnie i póki co zajmuje T38/55 miejsce w stawce 156 konkurentów. Ale pomimo, że wynik jest dużo lepszy niż turniejowa średnia tylko jeden dołek decyduje czy dostanie się do sobotnio-niedzielnej rozgrywki. Powodzenia.
Magdalena Fręch (tenis) zaczęła właśnie grę o półfinał w Nottingham i gdyby nie grała z Angielką która pewnie na trawie ma podwojone możliwości stawiałbym na naszą z pewnością.
cdn
pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz