niedziela, 4 czerwca 2023

Autostrada do nieba

 witam

Wydaje się, że konkurentki Igi Świątek wyczyściły przedpole i została jej dość łatwa droga do finału French Open. Być może Sabalenka też tam dotrze o ile przejdzie pierwszy poważny sprawdzian w ćwierćfinale imprezy, w pojedynku z Kasatkiną. Z uwagi na przynależność obu pań do krajów barbarzyńskich przejdę do następnego tematu.... 

Wczoraj niemal w całości poświęciłem się wyścigom konnym na Epsom Downs a w szczególności angielskim "Derby". W piątek zadzwonił mój osobisty doktor onkologii, nawiasem mówiąc najlepszy koniarz wśród lekarzy i  najlepszy lekarz hazardzista, i zaraził bakcylem uczestnictwa w tym corocznym, wyjątkowym święcie. Przyszło mu to łatwo bo jak wiadomo trzy czwarte życia spędziłem na Służewcu a moja decyzja o odpuszczeniu sobie polskiego toru wynikła z fatalnego zarządzania tym przybytkiem, 10ciokrotnym spadkiem obrotów w totalizatorze i kilkoma pomniejszymi sprawami.
Derby wygrał Auguste Rodin (9/2) od najlepszego trenera i pod najlepszym dżokejem. Drugie miejsce zajął zdecydowany fuks King of Steel a oba konie odjechały od reszty stawki o 4,5 długości. Komentatorzy twierdzą, że fuks mógł nawet wygrać ale to nieprawda. Przez kilkadziesiąt sezonów obejrzałem dziesiątki tysięcy ostatnich prostych i tak dżokej jak i koń notowany przez bukmacherów na 66/1 nie mogli zrobić nic więcej. I tak cud, że folblut przeprowadzony moim zdaniem perfekcyjnie dojechał do mety bo słaniał się końcem na nogach.

Pytał mnie jeden z kolegów czy nie zwariowałem pisząc, że Tusk z ekipą w listopadzie roku 2009 drastycznie podniósł podatek od hazardu. To przecież tylko 2%, z 10 do12. Otóż nie i wyjaśnię rzecz łopatologicznie.
Gdyby podnieśli z 10% do 20% to byłby przecież oczywisty wzrost o 100%. Nie do 100% ale o 100%.
Tak więc dobrodzieje złupili graczy na jedynie 20%-wym wzroście daniny od każdego zakładu. Tak jak zresztą na wszystkim co się rusza. A i tak "piniędzy nie było".
Jako przebrzydły sympatyk PiS-u w tym względzie zupełnie ruchów partii nie popieram. Gdybym był ministrem natychmiast złożyłbym projekt ustawy o budowie polskiego Las Vegas. Może nawet gdzieś pod Gdańskiem czy w Sopot które mają kasynowe tradycje. A hazardową należność nie tyle cofnąłbym do 10% ale zaproponował procent zero. Większości młodych i tak bym nie przekonał ponieważ zaczadzeni lewicowymi mediami nawet by tego pewnie nie zauważyli.

Czerwiec jest póki co hazardowo słabiutki. Po rewelacyjnym maju muszę to przyjąć do wiadomości. Ale co innego powiedzieć kiedy nawet w turnieju "texas holdem" dwukrotnie po kolei przegrałem z dwoma asami na ręku. Muszę ten niefart jakoś odczynić już nie dla samej kasy bo to groszowe sprawy ale dla własnego, dobrego samopoczucia.

cdn
pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz