To był dobry dzień. O 12'09" do drzwi zadzwonił listonosz i przyniósł oczekiwane od 14 dni zaświadczenie z pewnego ważnego urzędu. Spadł mi kamień z serca. W międzyczasie dostałem potwierdzenie o pozytywnym rozpatrzeniu korekty w ZUS przez co emerytura wzrosła mi o 7%. Niby nic wielkiego, ale że spodziewam się dożyć setki to zusammen zbierze się niezła sumka.
Na amerykańskich wyścigach konnych powoli wypracowuję metodę na sukces. Sprawdzam stare zapiski i przypominam sobie stopniowo zestaw niepisanych zasad które rządzą tym specyficznym środowiskiem. W grze nie pomaga mi niestety STS i tu mam spory kłopot. Po pierwsze - logowanie.
Gonitwy odbywają się co 25/30 minut a system wyłącza mnie po chyba 10, tak więc co kolejne zagranie muszę wbijać hasło, odszukać na nowo ustalone zakłady itd itp a chwil do startu zostaje zwykle kilka. Wymusza to ogromny pośpiech a jak wiadomo ta umiejętność przydaje się jedynie przy łapaniu pcheł.
Po drugie, o czym już wspominałem, STS zamyka zakłady o przewidzianej w programie porze a na torze niemal zawsze wszystko się z różnych powodów opóźnia. I dochodzi do sytuacji kiedy w USA konie nie wyszły jeszcze do prezentacji albo wręcz poprzedni bieg jeszcze trwa a w Polsce sklepik z kursami na następne zawody jest już zamknięty. Nie da się wtedy wykorzystać zasady "szybkiej dubli" czyli fuksa trenera X który za moment wygrywa faworytem, stosowanej na polach całego świata.
No nic to, nawet rozumiem buka bo kto by siedział całą noc nad zakładami live. Trzeba by zatrudnić takiego wariata jak nie przymierzając ja i słono za to zabulić...:)
Ok, O 22'55" wybieram się dzisiaj do Grand Island w stanie Nebraska (Fonner Park). Piękny, rolniczy region sądząc po zdjęciach w którym mnie jeszcze nie było. Powalczymy ale z umiarem.
Epidemia mnie przygniata. Naprawdę wybrałbym się gdzieś na miasto ale takiej pustej Warszawy jak żyję nie pamiętam więc po prostu nie mam gdzie iść, a że posiadam własne zdanie na temat narzuconej nam przez otaczający świat linii postępowania to szlag mnie trafia. Zwłaszcza, że to wszystko już było...
Na przykład w roku 1954, w czasach trwającej "zimnej wojny" kiedy to noworodki szczepiono ruskim chłamem na polio. Mój braciszek, zdrowy chłopak, przeżył tylko kilka dni. Na cmentarzu we Włochach, wtedy jeszcze pod Warszawą, znajdują się trzy długie rzędy grobów małych istotek które umarły na skutek wydumanej pandemii. Sprawa do dzisiaj leży pod dywanem.
Znalazłem na ten temat jeden jedyny wykład który te sprawy przybliża i przypomina.
cdn
pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz