wtorek, 19 czerwca 2018

Żenada

witam

No cóż, na dzisiejszym meczu reprezentacji  przegrałem dużo za dużo ale to i tak pryszcz w stosunku do tego co planowałem. Szczęśliwie jakiś życzliwy duszek przestrzegł mnie przed stawianiem wszystkiego na jedną kartę bo przecież oczekiwania to zawsze tylko forma nadziei a życie toczy się po swojemu.
Powody porażki są proste jak kłębek drutu. W pierwszym składzie pojawiło się dwóch panów których nie trawię od dawien dawna i którzy na występ niczym nie zasłużyli. Inni, zwłaszcza jeden w środku pola zagrał poniżej oczekiwań. Ale głównie zabrakło odrobiny fartu. Ten senegalski czarownik od spuszczania krwi z kur i owiec ma się czym pochwalić i czy ktoś w to wierzy czy nie, przyznać musi że obie stracone bramki padły w tandetnych okolicznościach jakby na szamańskie zamówienie.
Trener też się specjalnie nie spisał dokonując zmian zbyt późno.
Radocha panuje tylko wśród kilku celebrytów którzy nie mogą patrzeć na to, jak Naród cieszy się po zwycięstwie. Biedni mentalnie nieszczęśnicy, dno i kupa mułu....
Ok, stało się. Klęska 1-2. Czas pomyśleć jak odrobić straty.

cdn
pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz