środa, 14 marca 2018

Ostatni raz

witam

Prawie pięćdziesiąt lat temu w mieszkaniu dzisiejszego VIP-a z pierwszych stron gazet, pewien obecnie dobrze znany w pokaźnym środowisku celebryta wyłożył karty na stół. Już nie pamiętam z czym on tam walczył ale AS którego przed chwilą właśnie wyrzuciłem i który powinien znajdować się na kupce niepotrzebnego graczom śmietnika, dumnie tworzył wygrywający u gościa układ.
Znałem "te wszystkie numery" choć film "Wielki Szu" ukazał się na ekranie kilka lat później ale jeśli kiedykolwiek jakaś "kobyłka, marycha czy wyciąg" przeszła mi przez palce to może tylko w rozbieranej wersji tej szacownej gry i w doborowym towarzystwie. Nie ukrywam, że okazja była ku temu niejedna.
Pamiętam, że po podręcznikowym "sprawdzam" zachowałem iście pokerowy spokój. Bez najmniejszych pretensji do zręcznego magika i bez uwag, z jakąś wymówką wstałem od stołu i NIGDY więcej przez całe 50 lat nie usiadłem do poważnego, standardowego pokera face to face. I prawdę mówiąc oceniając rzecz z perspektywy czasu, za te jedno rozdanie mogę być wdzięczny losowi. Nauka, po prostu nauka - powiedziałby Nowicki w swoim charakterystycznym memento.
Tę krótką opowieść przywołałem na okoliczność kolejnego, krytycznego punktu. Otóż liga angielska dostała właśnie bana, czerwoną kartkę, szlaban i embargo w jednym. Już nie raz o tym pisałem ale nie mam zamiaru uczestniczyć w oszustwach a na to mi wygląda. To tak jak na Służewcu który znam od podszewki i nic mnie nie jest w stanie zaskoczyć. Najczęściej i najgrubiej wypada się na "cynkach" rozpuszczanych po torze. Takich "klawiznach" po 1,70... Na koniach umiałem to cynicznie wykorzystać, w piłce jest to bardziej skomplikowane.
Tak więc kończę ten sen wariata i obiecuję sobie nawet nie sprawdzać tabel. Niech oni grają w co chcą i jak chcą ale już bez mojego udziału.

cdn
pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz