witam
Po hazardowym wtorku, reszta tygodnia miała być czasem odkupienia. I przypadek sprawił, że mogło być piorunujące.
W losowaniu Lotto (7 mln) padło:
7-17-18-31-33-37 a ja miałem
7-16-18-31-33-35
Tak więc architektura była prawidłowa a zawiodły drobne niedoróbki.
Fakt, że kupon był na chybił-trafił więc nie ma mowy o omsknięciu długopisu ale psia mać szczypawka daleko od szczęścia nie byłem :)
W Giro wstawiłem dzisiaj tylko jeden pojedynek (Zakarin v Chaves 1 1,70). Połączyłem go w kuponach 5/13 z Bayernem (2,00) wiec na oklaski muszę jeszcze poczekać. A tak w ogóle jakoś ciężko mi się kolarzy typuje. Sam nie wiem jaka jest tego przyczyna ale cierpię na całkowity brak odwagi w podejmowaniu decyzji. Inna sprawa, że gra mi mocno postawiony kilka etapów temu Rafał Majka (6,00) na okoliczność jego podium na mecie w Turynie. Rywale się wykruszają lecz o wszystkim zadecyduje w dużej mierze najbliższy weekend.
Czwartek, 19.05. godzina 16'20"
Konsekwencją ograniczonej oferty stały się duble i natychmiast powrócił sezon zgrzytania zębami i wyrazów werbalnej wściekłości wyrzucanej w przestrzeń kosmiczną.
Postawiłem dzisiaj dwa mecze w Singapurze z Ako 3,36 z tym, że ten po 2,40 (w singu 2,20) wygrał 5-0 a ten po 1,40 (w singu 1,33) wymęczył ledwie 1-1.
Za grubo tego nie grałem i nie o to chodzi. Już od połowy "czapka" zalatywała Jaskółą z "Piłkarskiego Pokera" gdzie człowiek uczciwy jak już brał za remis to musiał być remis.
Takie przypadki zniechęcają mnie kompletnie do jakichkolwiek analiz i na dzisiaj mam dość.
Idę na końcówkę Giro....
cdn
pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz