wtorek, 15 września 2015

Gdyby głupota umiała fruwać

witam

Szczęśliwy triumfator zakładów Lotto (35 baniek - 10%) po blisko miesiącu, wreszcie się zdecydował na odbiór sałaty. Nie dziwi mnie ta zwłoka bo sam pewnie zrobiłbym podobnie.
http://niezalezna.pl/70908-szczesliwiec-zglosil-sie-po-wygrana-z-lotto
W końcu taki szmalec trzeba racjonalnie rozlokować i żeby uniknąć przyszłych, nieuzasadnionych podatków od darowizn należy zawczasu zebrać wszelkie oświadczenia i spisać cały "gips" u notariusza.

O Lotto piszę nie bez przyczyny. Sześć liczb złożone do kupy ( w tym przypadku 1, 14, 23, 31, 33, 35) zdarza się jak pamiętam raz na 13.983.816 losowań, tak więc wysyłając kupon codziennie trzeba liczyć się ze statystycznym oczekiwaniem na sukces w granicach ponad 38.000 lat.
Taka sama korelacja występuje w rozpisach (5/12, 6/13). Oczywiście w mniejszej skali ale zasada jest identyczna. Nie mogę więc mieć pretensji do losu, że zbyt długo czekam na ułożenie się kompletów (mogę nie doczekać), tym niemniej pewne niekorzystne elementy powinienem bez pardonu usuwać.
W poniedziałek omamił mnie Oman :)
No nie powiem. Sprawdzałem statystyki i szczególnie dwa spotkania warte były próby. Ale psia mać tylko lekkiej próby. Co do Argentyny to ta dziwnym zbiegiem okoliczności nawala jak potrzeba a bez pudła wchodzi kiedy jest mi to obojętne.
Trzy złe bramki (87/90 minuta) to już patent przećwiczony ale pewnie nieunikniony więc nie ma o co kruszyć kopii, i tylko żal czterech rosyjskich  meczy hokejowych w których wyciągnąłem wszystkie remisy. Czekanie aż taki hokej połączy się z korzystną piłką to jak czekanie na Godota....
Smutne to wszystko. Widać tracę wenę i znika optymizm.

cdn
pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz