witam
Dwa dni spędziłem praktycznie bez dostępu do internetu. Właściwie to nie ma co narzekać. W końcu do pierwszego "Commodore VIC 20" - przez całe dzieciństwo i pół młodości nie miałem z siecią kontaktu a całkiem wesoło się żyło korzystając z innych, rozlicznych przyjemności.
Ale XXI wiek (i 14% na XXII) ma swoje prawa i nawet niewielka awaria łączy czy jakichś tam wtyczek na centralce powoduje frustrację nie do opisania. Przecież wszystko powinno śmigać jak Pendolino z szybkością 260km/godz tymczasem na słuchawce telefonicznej interwencji wisiałem 2 godziny przy dźwiękach muzyki i powtarzającej się jednostajnie informacji, że wszyscy monterzy są w tej chwili zajęci. To na początek.
W dodatku internetowy seryjny samobójca zaatakował jak to ma w zwyczaju przed weekendem a zatem rozpoznanie przyczyny katastrofy i wszelkie naprawy można rozpocząć w poniedziałek. No dobrze ale Emerald Park i Delaware mi przecież nie przesuną i poszły konie po betonie, beze mnie....
Do aktualnej oferty dopiero się przymierzam. Wszystko działa mi wolniej i to muszę jeszcze w Netii zakwestionować bo przecież wstyd, żebym w czasach prywatnych lotów kosmicznych musiał przemieszczać się po stronach jak ślimak....
cdn
pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz