środa, 18 kwietnia 2012

Winnetou

witam

Przywiozłem mamuśkę do domu i cały jestem w skowronkach. Nie muszę już myśleć o gotowaniu bo co by nie mówić, z przyjemności kulinarnych emocje wywołuje u mnie jedynie samo spożycie....
Mogę się zatem skupić na sobotnich meczach ligi angielskiej i za to właśnie się biorę.
Ostatnia kolejka wyszła u mnie niemal optymalnie ponieważ odpuściłem sobie to szukanie "kwadratowych jaj" i zagrałem w zasadzie tylko dwie trypelki które szczęśliwie weszły.
Teraz o Indianach. Otóż jedną z pierwszych książek które w wieku pięciu lat udalo mi sie przeczytać było Winnetou, Maya. Chyba trzecią po Panu Tadeuszu :) i Tajemniczej Wyspie, Verne'a. I ci Indianie zostali mi widać do dzisiaj bo prócz serii "Indiana Jones" którą uwielbiam i oglądam cyklicznie co jakiś czas oraz kluczowego toru w Indiana Downs (wczoraj 8/9) dałem sobie dzisiaj lekkie przetarcie w Walońskiej Strzale.
A strzała to przecież też głównie Indianie. Zagrałem lekko Rodrigueza z Gilbertem (1,80) i Vandenderta z Antonem (1,35) i oba lekko weszły. Miała być znów trypelka ale tych Bułgarów (1,65) co ich w Bułgarii nie chcieli trzymać nawet po 1,01 wycofali mi z oferty praktycznie sprzed nosa. Trudno, za długo spałem.
pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz