czwartek, 28 maja 2020

Kwestia skali

witam

Od wielu lat ekscytuję się swoim największym hazardowym sukcesem kiedy to na wyścigach konnych na Służewcu przytuliłem "100 koła" za jeden zakład kwinty. Dzisiejszym wpisem muszę zweryfikować tę całkowicie nieprawdziwą tezę. Po pierwsze, za kupon zapłaciłem około 3 koła i to, że te pieniądze miały całkiem inną, dużo większą wartość nie ma znaczenia. Wygrana to 33/1 czyli żadne halo.
Przez ostatnie dwa lata wielokrotnie trafiałem rozpisy 5/13 z przebiciem 60/1 tyle tylko, że za minimalne stawki. Wszystko zatem jest kwestią skali. I możliwości wyboru.
Na Służewcu byłem zmuszony do jedynego możliwego wariantu (zwycięzcy 5 kolejnych gonitw) - ilość mutacji 5/13 jest nieograniczona (stąd wiele kuponów za małą kasę).
Nie przesądzam oczywiście co jest lepsze. Gra się tak jak przeciwnik pozwala i w rozrachunku końcowym liczy się tylko zysk. Na tym to wyłącznie polega.
Wniosek z powyższego jest tylko jeden. Z gry na poważnie uczyniłem sobie zabawę. Stałem się za ostrożny na starość a może po prostu mam mniejsze wymagania.
Teraz znowu bawię się końmi. Jutro wieczorem przetestuję tory w Tampa Bay i Santa Anita spodziewając się 30% zysku z dziennego obrotu. Tak to średnio się kształtuje.


cdn
pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz