czwartek, 21 grudnia 2017

Pchła Szachrajka

witam

Już w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku kiedy polscy bukmacherzy byli jeszcze dosłownie w powijakach, pan Jan Wiktor Lesman znany bardziej jako Jan Brzechwa wykazał zdolności profetyczne snując taką oto opowieść...

 ...Pchła krzyknęła: "Dajcie drogę!
Jestem mała, przejść nie mogę!"
Tłum rozstąpił się, a ona
Przeszła środkiem niewzruszona.
Już do stołu mknie czym prędzej
I wyjmuje stos pieniędzy.
"Postawiłabym trzy grosze
Na zielone..."
"Bardzo proszę."
Pchełki skaczą jak szalone,
Tu niebieskie, tam czerwone,
Tu wygrana, tam przegrana...
"Na zielone, proszę pana!"

Pchła Szachrajka była mała,
Między pchełki się wmieszała
I po stole sama skacze.
"Co to znaczy? - myślą gracze -
W którąkolwiek spojrzeć stronę
Wygrywają wciąż zielone."
Nim się gracze połapali,
Pchła Szachrajka wyszła z sali
I z wygraną swą do domu
Pojechała po kryjomu.

Pomyślała: "Po tej próbie
Nie pokażę się już w klubie."
Taki dała więc telegram:
W PCHEŁKI Z WAMI
WIĘCEJ NIE GRAM....
 http://dzidziusiowo.pl/dla-dzieci/bajki-i-wierszyki/wiersze/169-pchla-szachrajka-jan-brzechwa

Przypomniał mi się ten dziecięcy wierszyk w sytuacji w której z hazardem jest mi zwyczajnie pod górkę.
Okres przedświąteczny to najlepszy czas do przemyśleń i rozliczeń mijającego roku i solennie sobie postanowiłem, że do Turnieju Czterech Skoczni stawiać już nic nie będę. Nie ma co kopać się nomen omen z koniem. Tak jak na torze Sunland Park w Nowym Meksyku gdzie zmagania dżokejów zawsze lubiłem pooglądać ale po ewidentnych, cyklicznych spustach "na kożuszki" nijak nie idzie temu sprostać i szczęście całe że uczestniczę w tym tylko duszą. Tak jak w pieskach na których postanowiłem zarobić w poniedziałek i ewakuowałem się z Miksa po pierwszym wyścigu w którym wygrała ostatnia moja opcja z sześciu możliwych do zwycięstwa. Tak jak w przypadku Legii (0-2) i Górnika (0-4) na własnych boiskach.
To wszystko imho nie są żadne przypadki.

cdn
pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz