witam
Miało być wspaniale - skończyło się jak zawsze...
Ustaliłem sobie rano kolejność na mecie jako Cancellara -> Tony Martin -> Wiggins i za taką trójkę kurs wyłapałem około 9,00. Dobrze szło do momentu w którym Antek złapał gumę a jak powszechnie wiadomo taki niefart na krótkiej czasówce (6,4 kilometra) to może i większy kłopot niż pęknięta guma w nocnym wypadzie na Soho.
Koniec końców do miejsca 2-go stracił 16 sekund a wymiana roweru na zycher kosztowała go znacznie więcej.
Tak więc słabo się zaczęło już od prologu i plany złomotania buków akurat tym wyścigiem już widzę ciemno.
Swoją drogą Niemcom ostatnio idzie pod górkę. Mecz z Włochami, lekkaatletyka w Helsinkach, teraz Martin który na ten dzisiejszy etap specjalnie się szykował.
Za to Włosi w sztosie. Ten fakt będą w poniedziałek sprawdzać siostry Radwańskie w deblu z Erani/Vinci (nr2) i w singlu Aga z Giorgi w walce o ćwierćfinał Wimbledonu.
Moich torów na wyścigach w Usa jakoś dzisiaj brak więc idę sobie na dłuższy niż zwykle spacer a jutro spróbuję pojawić się po raz pierwszy w sezonie :) na polu wyścigów konnych na Służewcu. W końcu Derby...
pozdrawiam
Ale prolog nie był MTB'owy
OdpowiedzUsuńTour de France 2012 – Prologue >>
--