środa, 1 czerwca 2011

Z życia wzięte

witam

Po dzisiejszej wizycie w Centrum Onkologii muszę się tylko cieszyć. Wyniki histopatologii wyszły znakomicie a i z wątrobą może być ok jak wszystko pójdzie dobrze. Za dwa tygodnie zapadnie decyzja o chemioterapi która teraz głównie nastawiona jest na profilaktykę czyli próbę zapobieżenia ewentualnym przerzutom.
Po wizycie u pana doktora smakowałem się kuchnią indyjską (choć kucharz z Nepalu), później mały spacerek i klou programu czyli wizyta kuriera z routerem od Netii.
Sprzęt zamontowałem koncertowo szybko jak na komputerowego leszcza i kurka wodna nie działa.
Spoko, telefon do przyjaciela... czyli do działu technicznego.
Spróbuj pan zresetować. Jasne.
Restetuje trzykrotnie i nic więc za godzinkę dzwonię po raz drugi.
Potrzebny mi ten internet, szczególnie pod wieczór a i telefon by się przydał. Raz że za to płacę a dwa że kilka osób ma ten numer i dodzwonić sie nie może.
Znów zbyto mnie przez kilka minut a potem nieoczekiwanie połączenie przerwano....
Zadzwoniłem po raz trzeci.
Miła pani zaproponowała że zadzwoni na komórkę i wspólnie ze mną ustawi router kiedy zasiądę przy kompie.
Weszliśmy w te bebechy, poustawialiśmy hasła których znać nie mogłem i konfigurację i wszystko natychmiast zadziałało :):)
Sprawdziło się powiedzenie, że "do trzech razy sztuka".
Ale pytanie jest oczywiste.
Czy tych dwóch moich pierwszych rozmówców
a: wiedziało i nie chciało
b. nie wiedziało
c. ????

pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz