witam
Saga rodzinna – część druga 1945
Marymont, okupacja, podziemny ruch zbrojny
i Powstanie Warszawskie w centrum strasznej wojny.
I dzień w którym harcerze rozpuścili wici
że przyjdą tu mordować niemieccy bandyci...
Dziadek wrócił z oflagu i chyba nie wierzył,
że z najbliższej rodziny ktoś wywózkę przeżył.
Że ktoś uszedł z transportu na krwawą golgotę.
Ale cud się wydarzył, zatem mamy POTEM.
Potem całą familią i MNĄ za dekadę
przeszliśmy przez socjalizm i daliśmy radę.
Marymont, Kołobrzeska i dom rozstrzelany.
Niosą piętno pamięci poranione ściany.
Poprzez opisywanie dawnych zdjęć odkrywam rodzinne historie. To fragment relacji rodzonego brata mamy opublikowane w "Archiwum Historii Mówionej" Muzeum Powstania Warszawskiego. - "Po przyjściu na Marymont w moim domu zaczęło przybywać wujków. Niedużo, naliczyłem gdzieś w granicach dziesięciu. Przychodzili, z ojcem porozmawiali, posiedzieli, wypili herbatę, przespali się i na drugi dzień: „Zdzisiek, jak będziesz szedł do szkoły, to wujka odprowadzisz tam i tam”. Wujek mnie brał za rękę. Po jakimś czasie dopiero się dowiedziałem (jak już można było), że to byli cichociemni. Tak że cały czas coś się działo". - W tym mieszkaniu, za tym oknem, niesamowite.
cdn
pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz