środa, 11 marca 2020

To be, or not to be....

witam

Tytułowe pytanie rzucone przez Szekspira na przełomie XVI i XVII wieku stało się obecnie, w czasie rozprzestrzeniającej się w tempie geometrycznym epidemii Covid-19, próbą generalną na odpowiedzialność wobec siebie i otaczającej nas wspólnoty.
I chociaż bardzo często próbuję obracać w żart przeróżne sytuacje kryzysowe pacyfikując ich światowy zasięg to w tym przypadku rzecz może wyglądać całkiem niesympatycznie. W zależności oczywiście od rozwoju sytuacji w nadchodzącym tygodniu, miesiącu, kwartale.....
Póki co jak pewnie każdy, wierzę że mnie i moich najbliższych ominie najgorsze ale jako senior 65+ z dużego bądź co bądź miasta Warszawy stoję w grupie najbardziej zagrożonych.
Szkoda by było teraz, kiedy wychodzę na ostatnią, długą prostą i ziszczają się akurat wszystkie pozytywne plany na przyszłość zapisane w sztambuchu, obrócić to w niwecz przez dziwną mikroskopijną strukturę nie do zdefiniowania dla laika która nie wiedzieć czemu pasożytuje od zarania w naszych organizmach co i rusz zmieniając swoją konfigurację i siłę rażenia.

Ok, w hazardzie po staremu. Nadal gram na wyrywki, dzisiaj puściłem tylko trzy rozpisy 5/13 i czy przegram czy wygram nie ma to większego znaczenia. Do czasu.
Jak los obejdzie się w miarę dobrze z tym z czym ma się obejść, już wkrótce kupony wejdą na wyższy szczebel drabinki a może przeskoczą od razu ze dwa stopnie. I tym optymistycznym akcentem....

cdn
pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz