witam
Tę tytułową zasadę wszczepiał mi do głowy ojciec jakieś 55 lat temu kiedy to stawiałem pierwsze kroki w brydżu towarzyskim a któraś z ciotek zerkała niby przypadkiem gdzie leży kluczowa do wyimpasowania "dama"...
Wczoraj, nie trzymając się tatowego drogowskazu wystawiłem swoje fiszki jak kawę na ławę i wszyscy paparazzi na świecie poznali cały układ kart. Wygranie szlema (13 lew) w takiej sytuacji stało się a priori niewykonalne i przerodziło się w groteskę w chwili gdy nawet Liverpool (94% szansy u buków) który dokładałem jako oczywiste podwyższenie wartości kontraktu walczył jak lew a padł jak muszka 0-2.
No cóż, do tej historii nie ma co wracać. Nic się wielkiego nie stało a tylko na pociechę należy zaznaczyć, że statystyka w pewnym przedziale czasowym musi się wyrównać.
cdn
pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz