witam
Standardowa wizyta u fryzjera powoduje czasami refleksyjny comeback. Tak to się własnie zdarzyło dzisiaj kiedy na balwierskim fotelu uświadomiłem sobie, że oto mija 50 lat od pamiętnego lata 1967 roku i czasów narodzin hippie.
Jak wszystko co wtedy zachodnie, do Warszawy ruch dotarł może z dwuletnim opóźnieniem i trafił na 14-latka który część hipisowskiej ideologii przyjął za najlepszą monetę ochoczo wcielając ją w czyn. Ubiór, czyli spodnie w kwiaty z mankietami minimum 52 centymetry, takaż kolorowa koszula i włosy do ramion stwarzały wiele szkolnych problemów z wymianą technikum na liceum włącznie, ale to co podobało mi się najbardziej to początek drogi make love w osobistym wydaniu. I pierwsze winka plus rock and roll.
Psia mać szczypawka - to se ne vrati pane havranek.
https://www.youtube.com/watch?v=mYGP3CIT4r4
Z grą po staremu. Wczoraj nawet była szansa na frukty gdyby nie Argentyna która przyniosła trzy błędy.
Ale jakieś nadzieje zawsze są skoro 6 meczów już odhaczyłem (3/3 w Egipcie) i jeszcze coś tam zostało.
cdn
pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz