witam
Wydawałoby się, że po 50 latach intensywnego uprawiania hazardu we wszystkich postaciach, poczynając od wyścigów konnych, wyścigów psów poprzez brydża, kierki, derdę i pokera do zakładów bukmacherskich włącznie, mam tę materię w małym palcu, empirycznie opanowałem najprzeróżniejsze niuanse i że nic już mnie nie zaskoczy.
Tymczasem okazuje się, że jestem jak dziecko we mgle.
Przed komputerem powinienem wypisać sobie cały zestaw prawideł których powinienem się trzymać bo zbyt często opanowuje mnie zwyczajna głupawka.
Napalam się na z góry wątpliwe karty (czytaj mecze) grając no może nie za jakieś kolosalne stawki ale na próbę wystawiając własne ambicje, a to po prostu źle się kończy.
Innym razem boję się własnego cienia....
To tak jak u Hioba 38-11, "Dotąd dojdziesz, lecz nie dalej"
Z fartem jest jeszcze gorzej. Postanowiłem wejść grubiej w weekend i już pierwszy mecz na kuponach dał mi do wiwatu. Bramka w 93 minucie na 1-2 sprawiła, że mam całkiem zepsutą sobotę.
https://www.livescore.in/pl/mecz/dGgsUOmb/#szczegoly-meczu/szczegoly-meczu
Pozostaje mi cały czas uczyć się opanowania i odpowiedzialności oraz codziennie odczyniać rzucony na mnie urok bo w innym wypadku hazard traci cały sens.
PiS: Dla jaj wrzucę kupon straceńczy na którym jak zwykle niewiele wejdzie...:)
https://www.sts.pl/pl/user/?action=show-ticket-detail&id=311072199012663540&live=&ajaxCall=1&ticket_index=1&fullticket=1
cdn
pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz